METODY NAUCZANIA, TALENTY

Czy każdy może być świetnym mówcą?

Jedną z fantastycznych umiejętności, która przydałaby się każdemu, jest umiejętność pracy z grupą, umiejętność dobrego przemawiania. Ale, czy każdy może dobrze przemawiać?

Mam wiele doświadczeń z różnym ludźmi. Ludzie uczą się inaczej i inaczej tę wiedzę przetwarzają. Są tacy, których umysł jest bardziej techniczny: zapamiętują daty, zdarzenia i ludzi mają poszufladkowanych i podpisanych w pudełkach pt. praca, firma x, firma y, branża medyczna, branża farmaceutyczna, prawnik. To osoby z żelaznymi zasadami i regułami. Nie chodzi tutaj o zasady moralne tylko raczej o sposób, procedurę postępowania. Bardziej uporządkowana, można by rzec schematyczna.

Jest też inna grupa ludzi, którzy są bardziej , powiedzmy kreatywni i emocjonalni. To ci, którzy zapamiętują ludzi poprzez swoje własne emocje z nimi związane, są mniej konkretni a bardziej elastyczni. Łatwo nawiązują kontakty z innymi ludźmi, ale trudniej im napisać harmonogram lub czytać kosztorysy.

To opis w dużym uproszczeniu. Te umiejętności i charaktery łączą się ze sobą, wykluczają, uzupełniają w zależności od sytuacji, emocji . Psychologia próbuje nazywać te osobowości: choleryk, flegmatyk, sangwinik, melancholik. Ja uważam, że świat jest o wiele bardziej złożony i nie da się tego tak ująć.

Mamy więc na sali taką różnorodność ludzi, charakterów i ich emocji !

Teraz na to wszystko nakładamy przemawianie.

Czy jest ono sztuką czy tylko umiejętnością prowadzenia spotkań konferencji?

Dlaczego „tylko”? Bo, moim zdaniem, każdą umiejętność można wyćwiczyć. Jeśli ktoś nie zrobi tego dobrze za pierwszym razem, mógłby po prostu przeznaczyć na nią więcej czasu. Rzadko kto rodzi się mistrzem w czymś. Mistrzostwo to ciągłe powtarzanie w ciszy swojego umysłu i w życiu w realu. Jest takie powiedzenie „Ćwiczenie czyni mistrza”.

A jeśli tak, to co z talentem?

Badania nad utalentowanymi ludźmi pokazują, że jeśli talent nie jest ćwiczony, szlifowany, brak jest umiejętności technicznych, żeby go wykorzystać, to w ciągu całego życia, zostaje zapominany i wypierany przez inne sprawy.

Historia prawdziwa: chłopiec, który w wieku 12 lat sprawiał kłopoty wychowawcze w szkole. Nie potrafił się skupić na przedmiotach szkolnych, miał bardzo duże braki z matematyki i trudności społeczne. Był jakiś „dziwny”. Rodzice szczęśliwie zabrali go ze szkoły i przeszli na edukacją domową. Będąc w domu jego talent muzyczny się objawił. Trudno użyć innego słowa. To było olśnienie jego rodziców. Do tej pory jego emocje były tak zablokowane przez sytuacje, które wydarzały się na co dzień w szkole, że stanowiło to jego dramat. Po przejściu na edukację domową, chłopiec się otworzył i uzyskał dostęp do swojego talentu. Gra na organach. Pragnie zostać organistą. Jestem pewna, że świat o   nim usłyszy. Gdyby jednak rodzice nie zainwestowali w pianino i lekcje, talent prawdopodobnie zostałby zmarnowany. Trudno tylko chcieć na czymś grać, trzeba jeszcze to zrobić. Trzeba ćwiczyć granie i dyscyplinę. Trzeba codziennie na kilka godzin usiąść do instrumentu i to WYKONYWAĆ. Trzeba szlifować warsztat pracy, żeby później móc grać własne utwory.

Jeśli nie wierzysz, zapytaj jakiegoś muzyka, sportowca lub poetę.

Sama prezentacja to parę reguł. Dlaczego więc ludzie się jej boją?

Jest wiele przyczyn takiego lęku. Cokolwiek by nie powiedzieć, to tylko lęk. Są tylko dwie emocje, które nas do czegoś motywują: lęk i wiara. Wiara jest silnie połączona z zaufaniem. Jeśli wiara w to, że dam sobie radę na scenie jest większa niż jakiś tam lęk, to lęk po chwili znika. To jak waga. Na jednej szalce mamy lęk, na drugiej mamy wiarę. Jeśli mocno w coś wierzymy, że się uda, to uda się na pewno.

Z przemówieniem jest tak samo. Jeśli wierzymy, że będziemy pewni siebie, że publiczność będzie zachwycona naszym przemówieniem, to tak będzie. To jest nieodłącznie związane z nastawieniem. Nastawienie to połowa sukcesu.

Przemawianie jest jednak sztuką. Sztuką przełamywania własnych barier w dyscyplinie pracy nad sobą, sztuką w przełamywaniu siebie w dotarciu do grona słuchaczy. Sztuką poruszenia swoich własnych emocji , a potem emocji innych ludzi. Nasze życie składa się z emocji. Trudno mówić o przekonaniu klienta zakupu właśnie naszego produktu lub usługi, o nauczeniu pracownika jego obowiązków czy zachowań, czy zmotywowaniu grupy menedżerów do pracy ponad siły, kiedy nie zaangażujemy siebie i ich emocjonalnie.

Świat trochę zwariował. System szkolny uczy o emocjach jakby stojąc za szybą. Biznes jest z jednej strony wyzuty z wszelkich emocji a z drugiej bardzo ich pożąda. Nie ma w tym logiki przyzwolenia na to, żeby po prostu czuć. A kto może to zmienić? Na pewno nie reguły wprowadzane z zewnątrz przez urzędy. Może to zrobić każdy w swoim własnym sercu. Bo gdy serce ma otwarte łatwiej jest poczuć (nie zrozumieć!) czego potrzebują jego słuchacze. Łatwiej jest zdobyć ich zaufanie, bo jest się człowiekiem, a nie maszyną, która została wyuczona konkretnych treści i próbuje to profesjonalnie przedłożyć słuchaczom.

Ludzie to wyczuwają na bardzo subtelnym poziomie i odmawiają, a my nie wiemy dlaczego. Może warto by było przyjrzeć się sobie trochę z zewnątrz i przewartościować pewne schematy, w których istniejemy od lat.

Przemawianie to sztuka naturalności.