EDUKACJA DOMOWA, ORGANIZACJA, WYCHOWANIE

Jak zorganizować sobie czas w edukacji domowej?

Gdy zaczynaliśmy edukację domową, to musieliśmy sobie poradzić najpierw z organizacją czasu własnego.
Jeśli nie jesteś uwiązany w pracy, nie musisz iść do szkoły na 8.00, to nagle zostajesz złapany w swoją własną „pułapkę”.
Zawsze podziwiałam osoby, które miały na wszystko czas, są spokojne i opanowane.
Zaczęłam pracę nad sobą i udało mi się zaprowadzić w domu pewien porządek.

Zaobserwowałam w pewnej szkole prowadzonej metodą Montessorri, że dzieci tam pracują w niesamowitej ciszy i harmonii podczas pracy własnej. Pomyślałam sobie, że skoro to działa przy tak dużej liczbie dzieci, na pewno zadziała przy dwojgu. I rzeczywiście.

Dzieciaki pracowały w skupieniu i mówiliśmy do siebie szeptem przy dźwiękach kojącej muzyki Mozarta.
Byłam wtedy do dyspozycji dziecka, gdyby mnie potrzebowało, a z drugiej strony musiało przejąć inicjatywę.
Moja córka od razu obstawiła się książkami o starożytnym Egipcie i zaczęła pisać opowiadanie historyczne, a syn długo nie mógł się „wpasować” w ten rytm, ale po 20 minutach nie wytrzymał kręcenia się na krześle i poszedł po książki o samolotach. Ustaliliśmy , że pracą własną zajmujemy się przez dwie godziny, ale dzieci nie chciały przestać po tym czasie i nie wydawały się wcale zmęczone!
Taki tryb pracy panował przez tydzień. Potem niestety dzieci pojechały do dziadków i trzeba było wprowadzać porządki w domu od nowa.
Wreszcie ustanowił się pewien rytm pracy, ale oczywiście rytm to dla mnie nie rutyna, bo to zawsze ja ustalam godziny.
Mieliśmy też problem z dyscypliną: dzieci, rodziców… normalne:-)) więc, żeby tego uniknąć na przyszłość zaprowadziliśmy plan dnia. Potem już tylko wystarczyło trzymać się konsekwentnie planu. Gdy się coś rozłaziło, można przypomnieć ze spokojem: Jest już 10-ta a my teraz siadamy do nauki.
 PLAN DNIAPotem  to wyglądało tak, że po śniadaniu siadaliśmy sobie w dużym pokoju przy stole, ustalamy co robimy i przez od 1 do dwóch godzin pracujemy „lewą półkulą”, potem zmiana:)) bardziej twórczo!
Przykładowy plan wyglądałby mniej więcej tak:
7.30-8.00 pobudka, gimnastyka w salonie
8.00-9.00 śniadanie i sprzątanie mieszkania
10.00-12.00 praca nad: i tutaj praca własna, pojedynczo, w kilkoro dzieci
potem dzieci oglądają film lub/i pomagają przy obiedzie
ok 14.tej obiad
po południu jakieś wyjście na zajęcia pozaszkolne, warsztaty, inne spotkania
drobne przekąski braliśmy w plecak, żeby nie być głodnym, kiedy przechodzi się koło restauracji:-))
19.00 kolacja
potem film lub bajka z przesłaniem
mycie i o 20.00 czytanie bajki i dzieci idą spać.
Już widzę kolejne mamy i tatusiów jak mnie pytają: czy udało wam się tak zawsze?
Staraliśmy się. Kiedy byliśmy w domu, to mniej więcej tak. Dużo czasu spędzaliśmy w podróżach, bo przede wszystkim chcieliśmy pokazać dzieciom świat taki, jakim jest, a nie jak go rysują w podręcznikach. I wtedy plan zależał głównie od tego, co należy lub chcemy akurat robić. Wiadomo, że układ dnia jest zupełnie inny w terenie, a inny w domu. Ja pisałam małe projekty edukacyjne, a mój mąż planował podróż, a dzieciaki opracowywały trasę i ciekawostki. Zbieraliśmy dużo materiałów i później robiliśmy prezentacje, wystawy i in. Wtedy oczywiście pracowało się do skutku, czyli nie przez 2 godziny ale jak trzeba skończyć na czas, to trzeba.
Życie rodzinne to nie wojsko, ale jestem zdania, że jakiś PLAN NA ŻYCIE dobrze jest mieć.
Każda rodzina jest inna i każda potrzebuje czegoś innego. Dobrze jest jednak pokazywać dzieciom porządek czasu i miejsca, bo wtedy mają większe poczucie bezpieczeństwa. Chaos zawsze się później odbija czkawką.
Najlepiej stworzyć swój własny plan:-)) powodzenia