EDUKACJA DOMOWA, PEDAGOGIKA SERCA, RELACJE, WYCHOWANIE

PRZEWROTNIE O TYM , JAKIE WARUNKI POWINIEN SPEŁNIAĆ RODZIC ED

Przypomina mi się pytanie jednego z pedagogów, który zaskoczony moją decyzją o zabraniu dzieci z prywatnej, bo przecież najlepszej na świecie i okolicach szkoły, zapytał, czy ja  albo mój mąż mam wykształcenie pedagogiczne.

Zastanawiałam się, co byłoby najlepsze w kwestii prawnej; jakiś obowiązek dla rodziców, który musieliby spełnić, żeby móc nauczać swoje dzieci w domu. Trzeba przecież coś zaproponować, bo liczy się dobro dziecka!

Przeanalizujmy niektóre z propozycji, które urodziły mi się podczas procesu myślenia:

1.WYKSZTAŁCENIE PEDAGOGICZNE

RODZIC POWINIEN MIEĆ FORMALNE WYKSZTAŁCENIE PEDAGOGICZNE- niestety ja nie mam takowego. To oznaczałoby, że się absolutnie nie nadaję do przeprowadzenia choćby jednej lekcji z kimkolwiek. Jakim cudem zatem, moje dzieci nauczyły się chodzić, czytać, pisać, liczyć? Kto tłumaczył im tę pokręconą tabliczkę mnożenia, gdzie nic z niczego nie wynika i trzeba to wkuć na pamięć, gdy inne metody zawodzą. Szanuję oczywiście matematykę, to przecież królowa nauk. (Sama to z resztą studiowała:-))

Mówię tylko o tym, że było nam ciężko. Mój syn nie lubił siedzieć i liczyć, jakoś więc musieliśmy przebrnąć przez to wszyscy.

Tutaj przydały się metody wychowawcze typu marchewka (bez kija). Za każdą stronę przykładów dostawał coś do jedzenia, bo mu się strasznie nudziło. ( nie jest to wychowawcze, wiem!)

Tabliczkę mnożenia robiliśmy na tarasie i podczas spaceru z sankami w lesie. Przykłady, których nie mógł zapamiętać, pisałam szminką na lustrze w łazience. Potem było: 8 razy 8 to lustro :64.
Tak ,przyznaję , nie mam formalnego wykształcenia pedagogicznego.Zapisałam się nawet na kurs pedagogiczny, bo chciałam się dowiedzieć, czy dobrze uczę. I okazało się, że moje doświadczenie trenerskie pozostawia daleko w tyle całą pedagogikę, bo tam dopiero teoretycznie odkrywają zabawy aktywizujące…

Tak nie mam wykształcenia pedagogicznego!

Ale mój mąż to je ma. Jest z tego powodu bardzo szczęśliwy i dumny zarazem. Nigdy mu się to w życiu nie przydało, a i do edukacji domowej jakoś się nie pali. Jak wstaje rano, to ma w głowie jedno – praca. Dzieci zostały na głowie mamy, która nie ma przecież formalnego… itd.


Jak miałam zostać mamą, to nikt nie zapytał, czy mogę wychowywać dziecko, czy jestem do tego emocjonalnie i formalnie przygotowana. Czy stać mnie na poświęcenia, nieprzespane noce.

 

A może by tak testować wszystkich rodziców! A co tam! Niech się tłumaczą, że mogą mieć dzieci. Niech przechodzą kursy i zdobywają stopnie. Ktoś musi im oczywiście te kursy organizować i brać za to wynagrodzenie. Kto miałby to robić? Może ministerstwo edukacji?
Tylko, czemu miałoby to służyć?

Miałam do czynienia z całą rzeszą różnych nauczycielu po różnych studiach pedagogicznych, psychologicznych , kursach nauczycielskich itp. Bardzo fajnie. Tylko, że to teoria.
Gdy jako nauczyciel, jesteś wkurzony na męża i przychodzisz z tym do pracy do szkoły , przenosisz całe sfrustrowanie na moje dziecko!

Tak więc pomysł o wykształceniu pedagogicznym rodziców upadł zupełnie.

2. WYKSZTAŁCENIE WYŻSZE

A może by tak wprowadzić obowiązkowe WYKSZTAŁCENIE WYŻSZE rodziców edukujących  domowo? Czemu nie? Tylko , to tak samo dla tych, co dopiero zamierzają mieć dzieci! Sytuacja bardzo podobna. I jeszcze jak sobie przypomnę wszystkich tych utracjuszy z moich studiów, którzy z trudem przemykali się z roku na rok i mają dzisiaj wykształcenie wyższe, to znowu pytam: Czemu miałoby to służyć? Czy mama lub tata z wykształceniem wyższym wiedzą, kim byli Fenicjanie? Ja nie pamiętam- bo studiowałam ekonomię. I nie miałam czasu na Fenicjan, chociaż dużo się mówiło o pieniądzach. Albo : ile wynosi suma kątów w trójkącie prostokątnym? A co mnie to obchodzi? Jak będę potrzebowała tej informacji do szczęścia, to sobie to sprawdzę! Czy rodzic, który po szkole średniej został biznesmenem, artystą, bądź mechanikiem nie jest w stanie usiąść z dzieckiem nad książką i razem przerobić pasjonującego bądź co bądź tematu o obocznościach w języku polskim? Też mu się to przyda! Ja nie obawiam się takiego problemu. Jestem przekonana, że selekcja rodziców zdecydowanych na edukację domową odbędzie się w sposób naturalny. Jeśli ktoś nie wierzy we własne siły, w jaki sposób mądrze może pokierować losem edukacyjnym swojego dziecka? On zrzuca tę odpowiedzialność na szkołę i ma to z głowy. Zatem my też mamy z głowy drugi pomysł testowania rodziców.

3. BADANIA PSYCHOLOGICZNE

Czy rodzice są w ogóle normalni? A może to jakieś nowe szaleństwo zbiorowe? Jakaś sekta?  Wyślijmy wszystkich na przymusowe BADANIA PSYCHOLOGICZNE!

Niech zbada tę sprawę psycholog. Niech zada rodzicom pytania o celowość takiej nauki w domu. Przecież dziecko może chodzić do szkoły! Bo przecież tutaj ma kontakt z rówieśnikami i nie ucierpią na tym jego zachowania społeczne.

Bo zachowań społecznych można nauczyć się akurat w szkole???

W szkole nie rozwiązuje się konfliktów !  Nie tłumaczy się dzieciom, że takie zachowanie jest nieprawidłowe, że robi się komuś krzywdę, że ktoś cierpi, że czuje się znieważony. W szkole dziecko za złe zachowanie dostaje uwagę do dzienniczka i czuje się z tym okropnie, sfrustrowane i gorsze. Cierpi na tym jego duma i wali się poczucie własnej wartości.

Jest jeszcze bardziej rozzłoszczone i dalej robi komuś krzywdę. Koło się zamyka!

W szkole go nikt nie kocha!!!

Nawet jesli trafimy do jakiejś poradni, to tamtejsi psychologowie i pedagodzy, nawet gdyby byli najwspanialsi na świecie, to nie znają mojego dziecka! Mogą tylko poznać jego zachowanie i próbować dopasować do tego, co przeczytali teoretycznie w książkach, które pisali …. inni psychologowie.

Jestem matką !

To ja jestem jedyną osobą na świecie, która zna swoje dziecko od chwili jego poczęcia. Tylko ja znam każdy ruch drobnych paluszków, w których płynie moja własna krew. To ja znam każdy szczegół drobnej twarzyczki, każdy jej grymas, który mówi, w jakiej chwili emocjonalnej się teraz znajduje.

Tylko ja czuję , czy moja córeczka i mój synek mają teraz ochotę na naukę, czy lepiej teraz zjeść pomarańczę i pobawić się , a zacząć czytanie za 15 minut, albo nawet jutro.

Jestem matką! Ten dar otrzymałam od Boga i to On uznał mnie godną do tego. To On mnie wybrał, to tak jakby dostać nominację od Najwyższej Instancji, pisząc po ludzku… Nie potrzebuję żadnych świadectw, kursów ani certyfikatów, żeby uczyć swoje własne dziecko…. życia, bo do tego się sprowadza.

Dziecko uczone w domu jest z natury  otoczone rodzicielską miłością. Ma to, co mu się należy.  Gdy robi coś nie tak, ma od razu informację zwrotną: nie podoba mi się twoje zachowanie, przestań to robić, robisz komuś krzywdę, jak ty byś się czuł…itd. Dziecko wie, ono samo jest kochane, podczas gdy ganimy tylko jego zachowanie, a nie człowieka , jako całość.

WARUNEK KONIECZNY

Rodzicielstwo to sprawdzian z miłości.
Bo Bóg jest Miłością.

Kochani Rodzice, nie dajcie sobie wmówić NIEKOMPETENCJI.

Możecie korzystać z kursów, szkoleń, sama też kilka prowadzę, a,le w całkowitej wolności.

Głęboko wierzę, że w Waszych sercach jest Miłość i jest Mądrość. Bóg nie zostawił Was samymi i niekompetentnymi, słuchajcie tego cichutkiego głosiku w waszych sercach, który podpowiada najlepsze rozwiązania.